czwartek, 30 stycznia 2014

Zawartość małej torebki... co się w niej ukrywa....??

Witajcie dziewczęta. Tak jak obiecywałam jakiś czas temu, nadeszła pora na pokazanie Wam zawartości mojej małej torebki. Tak, tak... dobrze czytacie... zwykle wszędzie pokazywane są zawartości pełnowymiarowych, najczęściej dużych, lub wielkich toreb.... ja jakiś czas wstecz również takowy post dodałam. Jednak uznałam, że pora również uwzględnić torebki o małym gabarycie. Faktem jest, że większość z nas nosi większe torby, szczególnie w okresie zimowym. A to za sprawą tego, że po prostu możemy włożyć w nie więcej przydatnych przedmiotów.... ja także należę do tego grona. Jednakże zdecydowanie bardziej, jestem zwolenniczką małych torebek na paseczku.... uwielbiam wiosnę i lato, głównie z tego powodu, że w tym okresie niemal codziennie mam ze sobą małą torebką.... ma  ich kilka w swojej szafie.... i co jakiś czas dochodzą kolejne. Są dni, w których nie musimy mieć przy sobie całej masy niezbędnych pierdółek typu, tablet, duży portfel, kalendarz.... i masę innych. Ja dzisiaj chciałabym Wam pokazać zawartość mojej małej torebki... wiadomo, że w zależności od dnia jej zawartość się zmienia, jednak najczęściej posiadam w malutkiej torebuni właśnie to, co możecie zobaczyć na zdjęciach poniżej. Nie jest to ustawiane zdjęcie.... wszystko to co tutaj widzicie było dziś w moje torebce. Nie będę się tutaj rozpisywać na temat jej zawartości, biorąc pod lupę każdy z przedstawionych przedmiotów, ale w torebce znajdują się.... zawsze i wszędzie obecny mój przyjaciel telefon.... bez niego jak bez ręki :), mały portfelik - taka słodka alternatywa dla mojego dużego portfela, w sam raz do małej torebki; kluczyki od auta - rzecz oczywista :) - były jeszcze od mieszkania, jednak obecnie są w drzwiach :), chusteczki higieniczne, zima, mróz, wiatr, katar, a mówiąc ściślej woda, która z niego wypływa; pomadki do ust: jedna kolorowa, a druga ochronna - niezbędnik kobiecy :); perfumy - ostatni pachnący nabytek. Ot cała zawartość :) niewiele tego jest, ale uważam, że to i tak dość dużo, jak na takie maleństwo. Zauważyłyście, że latem nosimy ze sobą częściej małe torebki i wtedy jakoś nie musimy nosić przy sobie całej tej sterty niepotrzebnych rzeczy, których potem nie możemy wygrzebać z torby??? A Wy wolicie duże, czy małe torebki.... co nosicie w małych torebkach?


środa, 29 stycznia 2014

Ultra Sexy AVON .... cudowny, rozpalający zmysły zapach dla kobiet.

Heloł.... Pewnie wiecie, lub też nie, ale w domu mam "perfumerię" :) począwszy od perfum tanich, po perfumy z wysokiej półki. Uwielbiam koić zmysły pięknymi zapachami. Kiedyś podobne posty pojawiały się częściej.... mam zamiar znów do tego wrócić. Jeśli więc macie jakieś pytania odnośnie zapachów perfum znanych marek z wysokiej półki, to pytajcie - jeśli posiadam ten zapach, to go powącham i na bieżąco napisze o doznaniach :) Jejaaaaaaaaa,ale to brzmi :) tak, czy inaczej, tak to właśnie wygląda. Dzisiaj chciałabym pokazać Wam perfumy Ultra Sexy AVON, które dostałam kilka dni temu, dał mi je mój narzeczony. Byłam i w sumie nadal jestem zachwycona ich flakonikiem.... takie diamentowe na mój gust :) Fajnie, że perfumy nie mają żadnej zatyczki, mają jedynie przypinkę, która po nałożeniu blokuje naciskanie perfum.... aby je dozować należy zdjąć tą słodką dopinkę.
Nowy, uwodzicielski zapach od Avon - Ultra Sexy.Przygotuj się na nowy zapach, który rozgrzewa zmysły i sprawia, że czujesz się zmysłowa i pociągająca... Odkryj nową, seksowną stronę swojej natury! Nieodparcie kusząca kompozycja stworzona z prowokujących nut gruszki, rozpalonej magnolii i zmysłowych aromatów złotego bursztynu. Pojemność: 50ml
Urzekł mnie również ich kolor, no różowy, sama słodycz i kwintesencja kobiecości i zmysłowości.... moje kochane, gdy tylko je powąchałam, rozpłynęłam się, ten zapach dosłownie i w przenośni rozpala żądze, rozpala zmysły, jest taki wyjątkowy i szybko wyczuwalny.... czułam go każdą częścią ciała :) hehe, nie, nie, to nie jest żaden erotyk, to są najprawdziwsze fakty.  Wystarczy psiknąć się raz, no maksymalnie dwa i pachniemy cały dzień intensywnie, a w kolejnych dniach ubrania nadal pachną.... zapaszek jest bardzo trwały, nie jest uszący, nie kręci od niego w nosie :) Ja naprawdę jestem wybredna jeśli chodzi o perfumy, ale tutaj nie mam żadnych zastrzeżeń. Śmiem twierdzić, że te perfumy mają ładniejszy zapach, niż niejedne perfumy z wysokiej półki. Lubię takie gadżeciarskie perfumy, w sumie to precyzując, jest to woda toaletowa... ale ja na wszystko co pachnie - mówię, że to perfumy :) Perfumki kosztują ok. 60zł. Polecam ich zakup, bo warto. Pragnę podkreślić, że zapach ten nie jest pretensjonalny, możecie go używać na co dzień, jak i na wieczór.... pasuje do wszystkiego, niezwykle poprawia humor i podnosi poczucie własnej wartości - sprawdziłam to na sobie :)







poniedziałek, 27 stycznia 2014

HOUSE. Kozaki z ćwiekami i botki z lakierowanymi czubkami. Moje czarne cuda :)

Witajcie. W ubiegłym tygodniu było sporo recenzji, dlatego w tym tygodniu postaram się nieco urozmaicić różnorodność postów. Pewnie i tak pojawi się jakaś recenzja - to niewykluczone :) A już dziś mam dla Was posta z moimi butowymi nowościami. Niemalże co tydzień wybieramy się na niedzielne zakupy i wracamy z kilkoma torbami ubrań czy dodatków. Tak było również tym razem. Dziś chciałabym pokazać Wam buciki, które kupił mi wczoraj narzeczony. Od razu uprzedzam pytania przesądnych.... Ja przesądna nie jestem :) Nie wierzę w to całe : nie kupuje się butów i zegarków, bo coś tam.... srutu tutu.... Nikt inny, tylko my sami decydujemy o swoim życiu, o tym jakie ono będzie.... nasz los jest w naszych rękach. Tak więc panujące wyprzedaże dobiegają końca, skorzystaliśmy z jeszcze jednej promocji, która kończy się już dzisiaj. Przy zakupie dowolnej pary butów, można było wybrać sobie drugą parę za jedyne 20 zł. Tak też się stało... dla siebie wybrałam długie czarne kozaki z ćwiekami na czubkach... kozaki są na płaskiej podeszwie z lekkim podbiciem... dla mnie ich kolor to czarny z domieszką grafitu.... kozaki są nieszablonowe, rzucają się w oczy, mają w środku kożuszek i są fajnie wyprofilowane. Gdy oglądałam je po raz pierwszy kosztowały 200 zł, wczoraj kupiliśmy za 70zł. Szooook :) Kolejna para to botki, również na płaskiej podeszwie, tym razem z lakierowanymi czubkami, jestem nimi zachwycona maksymalnie, wyprofilowane idealnie, w środku posiadają profil zapobiegający płaskostopiu. Buciki zasuwane na złoty zameczek. Są delikatne, subtelne, no pałam do nich miłością wielką :) Ich pierwsza cena to 140zł, teraz kosztują 70zł, natomiast z racji tego, że była promocja, kupiliśmy je za jedyne 20zł :) Prosty wynik, za dwie pary moich butów zapłaciliśmy 90zł. :) Fajnie, no nie :) ?? Wybór butów był naprawdę bardzo duży.... myślę, że każdy mógł znaleźć coś odpowiedniego dla siebie. Wyprzedaże się kończą, a to zwiastuje nadchodzące kolekcje wiosenne :) i samą wiosnę, która zmierza do nas maciupeńkimi kroczkami.... tylko szkoda, że te kroczki są takie mikroskopijne :(












piątek, 24 stycznia 2014

Nivea, odświeżający krem nawilżający na dzień. Czy okaże się moim uliubieńcem?

Cześć dziewczęta dzisiaj mam dla Was szybkiego posta. Jeszcze całkiem niedawno, dodawałam notatkę dotyczącą kremu nivea na noc... jest on moim zdecydowanym ulubieńcem spośród kosmetyków pielęgnacyjnych do twarzy na noc. Długo nosiłam się z faktem czy kupić jego odpowiednik na dzień.... i tak mijały dni, tygodnie i miesiące, aż w końcu dzisiaj natrafiłam na niego.... zapłaciłam jakieś 10,50....  Jest to kremik odświeżający, nawilżający, zapewnia głębokie nawilżenie. , dzięki filtrom UV pomaga chronić skórę przed działaniem promieni słonecznych, odświeża skórę dzięki swojej lekkiej formule, formuła z witaminą E chroni skórę przed wpływem czynników zewnętrznych. Zobacz i poczuj niezwykle świeżą skórę. Skóra jest intensywnie nawilżona i odświeżona, wygląda zdrowo i pięknie. To co teraz czytacie, to oczywiście zapewnienia producenta.... ale ja w nie wierzę... myślę, że kremik okaże się moim drugim ulubieńcem kosmetycznym jeśli chodzi o kremy do twarzy. Biorąc pod uwagę jakość i skuteczność kremu na noc, od kremu na dzień oczekuję tego samego.... Za oknem straszne mrozy, a ponoć ma być jeszcze zimniej - o zgrozo :(, więc należy pamiętać o stosowaniu kremu na dzień, również pod makijaż. Dotychczas nie stosowałam regularnie kremów na dzień, jeśli już to był to sorbet GARNIER HYDRA ADAPT, z którego jestem gorzej niż średnio zadowolona.... może to skutek nieregularnego korzystania z niego, ale niestety nie zmatowił skóry tak jak należy. Pora nadrobić zaległości i poużywać kremiku również za dnia. Krem na słoiczek szklany, z uroczą błękitną nakrętką. 50ml. Czy któraś z Was stosowała już go?? Jeśli tak, to jakie są wasze opinie na jego temat? Ja zrecenzuję go, gdy tylko uznam, że nadeszła na to już odpowiednia pora.




czwartek, 23 stycznia 2014

Ziaja Krem do rąk z proteinami jedwabiu. Kosmetyczne cudo.

Cześć dziewczęta. Tak, jak zapowiadałam w ubiegłym tygodniu, dziś dodaję notatkę odnośnie mojego ostatniego ulubieńca wśród kosmetyków pielęgnacyjnych do dłoni. Jest to mój drugi z ulubionych kremów.... z każdym dniem coraz bardziej uzależniam się od niego. Do zakupu kremu zachęciły mnie co rusz pojawiające się w czasopismach próbki tegoż oto produktu. I tym oto sposobem musiałam go upolować. Było to trudnym wyzwaniem. Krem w końcu dostałam w sklepie Ziaja. Kosztował coś około 3zł. Jego jakość znacznie przewyższa jego cenę. Jest to krem lekki, szybko się wchłania, ma piękny, delikatny zapach, skóra dosłownie go wypija, nie pozostawia tłustego filmu na dłoniach. Ma ładną, miękką tubkę z romantycznym nadrukiem. Tubka jest odkręcana. Krem odczuwalnie nawilża skórę dłoni,doskonale zmiękcza i wygładza naskórek, łagodzi podrażnienia dłoni, szczególnie po pracach domowych, pielęgnuje oraz wzmacnia paznokcie. Na temat jego zapachu mogłabym się rozpisywać, ponieważ należę do osób uwielbiających takie subtelne, a zarazem wyraziste zapachy, a te bardzo długo utrzymuje się na skórze. Musicie pamiętać aby szczególnie zimą, w mroźne i wietrzne dni smarować dłonie kremem, po to ażeby nie popękały i nie przemarzały, a jeśli już tak się stanie, to wtedy na ratunek przyjdzie Wam właśnie ten krem, który ukoi wysuszoną i spragnioną nawilżenia skórę. Pamiętajcie by krem stosować nie tylko zimą, latem również jest on bardzo potrzebny. Ja kremu używam przynajmniej kilka razy dziennie, w tym również, gdy kładę się spać. Polecam go serdecznie. Z cała pewnością będę wracała do niego systematycznie, za każdym razem, gdy mi się skończy. Moja ocena 6/6.

środa, 22 stycznia 2014

Cieplutki, mięciutki, beżowy swetereczek, kolorowe talerze i szampon "NADZIEJA"

Witajcie Skarby. Dzisiejszy dzień minął nie wiadomo kiedy.... pojechałam dziś do rodziców, dostałam mnóstwo pyszności :) Nie obyło się również bez drobnych zakupów. Jakiś czas temu opisywałam Wam piękniutki morelowy sweterek.... a dziś kupiłam identyczny, w kolorze beżowym. Nie mogłam się powstrzymać, ponieważ sweterki są bardzo mięciutkie, cieplutkie, są długie i grzeją mnie bardzo mocno.... nie dając przemarznąć w te straszne zimowe dni. Sweterek również posiada błyszczącą nitkę, jest produktem polskim.... nie wyciąga się. Świetnie pasuje do rozkloszowanych spódnic midi lub mini.... oraz do legginsów, najlepiej całych czarnych, lub jasnych, pod kolor sweterka. Jest to mój kolejny ulubieniec. Poluję na jeszcze jeden w kolorze malinowym.... ale kto wie, może mi się odwidzi... no bo ile można mieć identycznych sweterków. W sumie czego sobie żałować, skoro są takie przyjemne :) Kupiłam również kilka kolorowych talerzy.... należę do osób, które lubią zarówno delikatne wzory jak i wyraźne kolory, a z racji tego, że romantyczną zastawę dostaliśmy już od rodziców, to powoli kompletuję taką we wszystkich kolorach tęczy. Talerze kupiłam w biedronce za jakieś 4,40szt. Niestety były już tylko talerze i kubki, a że kubki posiadam najróżniejsze, to poluję jeszcze tylko na kolorowe miseczki.... ale te może znajdę w sobotę u siebie w łódzkiej biedronce. Polecam ich zakup każdej z Was, ponieważ niesamowicie poprawiają humor, już same kolory.... wybrałam po jednym z każdego koloru... żółty, pomarańczowy, fioletowy, morski, beżowy... aż przyjemnie jest zjeść posiłek na takim talerzu, szczególnie w te ponure, mroźne i pozbawiające nas uśmiechu na twarzy dni :) Od dłuższego czasu zastanawiałam się nad zakupem szamponu Garnier Fructis Goodbye Damage.... lecz bałam się, że okarze się tak fatalny, jak jego zielony brat, który z włosów tworzy drutyyyyyyyyyyyyyyyyy..... ale zachęcona Waszymi pozytywnymi opiniami, postanowiłam zaryzykować, a co mi szkodzi.... ładnie pachnie, opakowanie również zachęcam do zakupu.... szampon krzyczał z półki weźźźźźźźźźźźźźźźźźź mnie, weźźźźźźźźźźźźźźźź mnie... i wzięłam.... mam nadzieję, że podreperuje moje delikatne włoski.... w najgorszym wypadku przedstawię go Wam w recenzji jako bubel... ale głęboko w sercu gdzieś, mam nadzieję, że okaże się świetny.
To byłoby na tyle moich dzisiejszych wywodów, biorę się za siebie, pora na ciepły prysznic, peeling twarzy, gorącą wodę z cytryną i oglądanie meczu piłki ręcznej. Całuję gorąco...








wtorek, 21 stycznia 2014

Ultralekka odżywka do włosów z olejkiem arganowym Marion.

Dzień dobry Gwiazdeczki. Dzisiaj mam dla Was recenzję produktu, który nabyłam całkiem niedawno, a już wyrobiłam sobie na jego temat własne zdanie. Mam na myśli Ultralekką odżywkę z olejkiem arganowym. Drogie moje, ta część z Was, która odwiedza mój blog już od dłuższego czasu, pewnie pamięta, że do tej pory do włosów używałam błyskawicznej odżywki Marion do włosów łamliwych i z rozdwojonymi końcówkami.... stosowałam ją pryskając jedynie końce włosów.... tak jest do tej pory, ponieważ jest to produkt, do którego powracać będę systematycznie. Dla tych które nie widziały recenzji tamtej odżywki..... tutaj macie link. 
Ostatnio będąc w drogerii po tamtą odżywkę, przy okazji nabyłam tą, o której dziś mowa. Do jej zakupu zachęcił mnie fakt, iż większa część z Was, poruszała na swoich blogach temat olejku arganowego.... pisałyście bardzo pozytywnie o tym składniku kosmetyków... dlatego i ja postanowiłam skusić się na kosmetyk z dodatkiem tego olejku. Teraz wiem, że było warto. Za odżywkę zapłaciłam 8zł. Odżywka jest odpowiednia dla każdego rodzaju włosów, szczególnie suchych i zniszczonych. 
Odżywka zapewnia piękny połysk, regeneruje włosy od wewnątrz i je wygładza, ułatwia rozczesywanie i układanie włosów, wzmacnia i nawilża, nadaje miękkość i elastyczność, chroni przed szkodliwymi czynnikami zewnętrznymi, zapobiega puszeniu się włosów... tak, tak - ma aż takie zalety :) Włosy po jej zastosowaniu są nawilżone, delikatne, miękkie, lejące.... są po prostu odżywione. Widać poprawę ich struktury już po pierwszym zastosowaniu.... nie mówiąc już o jej systematycznym używaniu. Kosmetyk jest dwufazowy, pięknie pachnie, to jak wygładza włosy to też wielki plus. Produkt ma poręczną buteleczkę z rozpylaczem... jego pojemność to 120ml.
Przed każdym zastosowaniem należy mocno wstrząsnąć butelunią :) odżywkę możemy aplikować na włosy suche, wilgotne lub mokre... jak kto woli... ja robię to na suche włosy... i jedynie na końcówki... bo na tym najbardziej mi zależy. Na koniec dokładnie rozczesujemy włosy i już :) Nie spłukujemy.
Produkt ten jest świetny, cudnie pielęgnuję, kupię go ponownie, bo jest tego wart. Odżywki należy używać z umiarem... bo przecież zawiera olejek. Moje suche końcówki łakną tego produktu każdego ranka :)
Moja ocena 6/6


poniedziałek, 20 stycznia 2014

Porcja inspiracji wnętrzarskich. My kobietki lubimy to.

Witajcie kochane. Co miesiąc, a ściślej, na samym początku każdego miesiąca dodaję post z inspiracjami modowymi.... dziś postanowiłam dodać post inspiracyjny, jednak dla odmiany będą to inspiracje wnętrzarskie, już dawno nie dodawałam tutaj podobnych notatek... pora nadrobić zaległości. Oczywiście posty z inspiracjami modowymi, będą pojawiać się tak jak dotychczas, jednak będę starała się dodawać tutaj także posty z namiastką pięknych, kolorowych i też subtelnych wnętrz, takich które bardzo mi odpowiadają. Jestem estetką i uważam, że ładne, zadbane i czyste mieszkanie świadczy w dużej mierze o tym, jakimi ludźmi jesteśmy. To bardzo ważny aspekt naszego życia... Jak większość kobiet, tak i ja uwielbiam oglądać piękne wnętrza, oraz otaczać się pięknymi, urokliwymi przedmiotami. Niech więc nikogo nie dziwi fakt, że będą pojawiać się tutaj takowe posty. Mam nadzieję, że przypadną Wam one do gustu.